czwartek, 7 stycznia 2016

Bob revolution se na śniegu.

Na różnych nawierzchniach mojego boba już „testowałam” dziś przyszła pora na śnieg.
Starsi domownicy przed wyjściem z domu powiedzieli „dziś to tym wózkiem nie ujedziesz”. Że niby co? Ja nie dam rady? Że bob nie da rady? Prychnęłam i poszłam na 5 kilometrowy spacer z dzieckiem w celu nakarmienia kaczek. Uśmiechając się szyderczo pokonywałam kolejne kilometry. Nie miałam problemu pokonać pluchę, puszystego śniegu, ubitego śniegu, rozdeptanego śniegu i żadnego innego. Może na lodzie miałabym drobne problemy, ale każdy rodzaj pokrywy śnieżnej przechodziłam jak przeciąg. Na zakrętach czasem lekko zarzucało naszą bryką, ale w końcu jestem dobrym kierowcą, drifty mi nie obce ;) .
A tak serio, to naprawdę wózek prowadziło się lekko i przyjemnie. Nawet w momencie jazdy tylko na przednim kole (zaśnieżony krawężnik) pojazd nie tracił stabilności. Na ubitym śniegu bardziej niż zwykle trzęsło dzieckiem. Przyjemnym bujaniem bym tego nie nazwała, ale Młodemu się podobało (jechał i śpiewał „eeeeeeee”).
Nie wiem jakim cudem, ale nie byłam w ogóle ochlapana, a przecież model bob revolution se koła ma spore (dla przypomnienia tył 16" x 1,75", przód 12.5" x 1,75" ).

Nasze przygotowanie do spacerów w niskich temperaturach to nie sam bob ale i śpiworek. Uważam tą rzecz jako niezbędną. Żadne okrycia na nóżki, kocyki nie zastąpią dobrego śpiworka. Nie mam na myśli oryginalnego śpiwora do boba, który kosztuje ponad 300zł. To wydatek nie na moją kieszeń. Można dostać dobre, ciepłe śpiworki w cenie 100-150zł. Przez dwa sezony na pewno będziemy go używać. Chronią przed chłodem dzięki polarowi wewnątrz, a wierzchnia warstwa nie przepuszcza wiatru i wilgoci. Pisząc wilgoć nie mam na myśli ulewy, ale nawet mocno padający śnieg nie przesiąka i można go łatwo strzepnąć. Nietypowy kształt podnóżka jaki mamy w tym modelu nie przeszkadza w dopasowaniu innego modelu. Jedyny problem na jaki się natknęłam przy pierwszym montażu naszego śpiwora to szelki. Nie idzie przełożyć ich przez otwory na plecach śpiworka w związku z tym moje dziecko jeździ bez pasów. Ale spójrzcie sami, śpiwór jest zapięty praktycznie pod szyję, tacka, głębokie siedzisko. To wszystko sprawia, że nie martwię się, że dziecko wypadnie mi z wózka.
Tak więc zima nam nie straszna, nie czuję się ograniczona przez pogodę. Biec w śniegu z wózkiem nie dałabym rady, ale maszerować mogę bardzo chętnie. Tak więc kolejny plus dla naszego sprzętu.

środa, 6 stycznia 2016

Czy biegać zimą?

Jeszcze dwa tygodnie temu wypatrywaliśmy jej z niecierpliwością. Zima, śnieg, niech będzie biało na święta. Nie było. Biegaliśmy w warunkach prawie jesiennych. Tydzień temu powoli zaczął pojawiać się mróz. Cztery dni temu troszkę poprószyło.
Dziś było naprawdę ciężko. Temperatura była łaskawa, termometr wskazywał raptem -5stopni. Dwa dni temu biegałam w -8 i też było całkiem dobrze, mimo wiatru. Za to dziś świat pokrył się białym puchem. Pięknie, czysto, jasno aż chciało się iść pobiegać.

Po szybkim śniadaniu zabraliśmy dzieci na kilometrowy spacer z sankami i zabawami na śniegu.
Koło południa załatwiliśmy opiekę dla naszych kochanych ogonów i wyszliśmy pobiegać.
Obuwia specjalnego nie mamy, żadnych kolcy ani nic z tych rzeczy. Po kilku krokach wiedziałam już, że będzie ciężko. I było, naprawdę było.
Śniegu kilka dobrych centymetrów, w wielu miejscach rozdeptany. Buty szybko były przemoknięte, podeszwy jakby sztywniejsze niż zwykle, do tego śnieg cały czas padał więc sypało po oczach. Wytrwale pokonaliśmy 10km.
Przed wyjściem mobilizowałam męża. Od 7 kilometra to on mnie motywował, bo nie miałam już siły na nic. Walczyłam z każdym kolejnym krokiem. Czas zupełnie przestał się dla mnie liczyć, chciałam tylko być już w domu. Dawno mnie nie bolały nogi po takim dystansie, dziś bolą łydki.
Czyli ewidentnie dobra robota zrobiona. Z postanowieniem poprawy siły biegowej.
Biegajcie, nie zastanawiajcie się czy dam radę. Idźcie nawet trochę potruchtać- satysfakcja gwarantowana.

czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie roku i plany na kolejny.

Mija rok od rozpoczęcia realizacji noworocznego postanowienia. Wytrwałam. Czasem było lepiej, czasem gorzej, ale koniec końców jestem zadowolona z wyników.
Przebiegłam 393km, przejechałam rowerem 484km, o chodzeniu nie piszę bo nie liczyłam.
Gdybym do tego ruchu dorzuciła dobrą dietę to wynik na wadze byłby jeszcze lepszy, ale i tak chwalę się zrzuceniem dwudziestu kilogramów. 
Poprawa samopoczucia fizycznego i psychicznego o 200%.

Plan na następny rok?
Kolejne kilogramy w dół. Najlepiej dziesięć albo nawet piętnaście.
Jak tylko dojdę do siebie po planowej operacji w styczniu, wracam do treningów biegowych, do rodzinnych rowerowych wycieczek. 
O diecie też muszę pomyśleć, tym bardziej, że mąż też chce zrzucić kilka kilogramów więc razem będzie raźniej i łatwiej ogarnąć sprawy kuchenne.

Do dzieła. Pamiętajcie, że dziś jest jedyny dzień w roku kiedy można z czystym sumieniem i wiarą we własne słowa powiedzieć "od jutra zaczynam".


poniedziałek, 28 grudnia 2015

Test Myprotein damska bluza z kapturem na suwak - niebieska

Dzięki Myprotein oraz Fit maminka stałam się szczęśliwą posiadaczką pięknej bluzy do moich sportowych wyczynów. Bardzo dziękuję.
Na wstępie daję producentowi duży plus  za prawidłową tabelę z rozmiarami na swojej stronie a i za to, że sprzedaje ubrania nie tylko na super sportowe sylwetki. Jednym słowem każdy znajdzie coś dla siebie.
Model przeze mnie wybrany kosztował 159zł tutaj  link do tego modelu, ale w kolorze purpurowym. 
Cena nie mała, ale po prawie dwóch tygodniach użytkowania mogę śmiało powiedzieć iż warta swojej ceny.

W opisie produktu czytamy, że jest on dobry na każdą porę roku dzięki materiałowi Windproof.  
Moje testy przeprowadziłam w biegu w temperaturach od +6 do +10 stopni w lekkim wietrze. Początkowo myślałam, że będzie mi zbyt zimno, bo bluza ocieplana nie jest, ale byłam miło zaskoczona. T shirt pod spód i po pierwszym przebiegniętym kilometrze było mi w sam raz. Nie byłam zgrzana, nie było mi zimno i zbędne ubranie nie krępowało moich ruchów co często czuję przy biegu z kurtką przeciwwiatrową. Bluza bardzo dobrze odprowadza wilgoć- podstawa przy ruchu na świeżym powietrzu żeby czuć się komfortowo.
Wygodne kieszenie z przodu zapinane na zamki zmieszczą chusteczki, klucze a i telefon też można schować.
W rękawach mamy otwory na kciuki co wpływa na jeszcze większe dopasowanie. W ogóle cała bluza dobrze się dopasowuje i mimo, że mam jeszcze do zrzucenia kilka kilogramów nie czułam się skrępowana zakładając na siebie coś dość obcisłego.
Po kilku praniach z bluzą nic się nie stało, nie straciła koloru, nie rozciągnęła się ani nie zbiegła. Bardzo szybko schnie co w chłodniejsze dni jest dodatkową zaletą.
Na koniec coś co sprawia, że czujemy się jeszcze lepiej uprawiając sport w tej bluzie. Wiadomo, że jeśli chodzi o ubrania sportowe najważniejszą sprawą jest funkcjonalność i nasz komfort, ale wygląd również się liczy. Skończyła się era wyciągniętego dresu i byle jakiej bluzy z szafy. I mimo, iż sama właśnie w takim stroju zaczynałam biegać to dziś chętnie zainwestuję w dobrą i wygodną odzież przeznaczoną do mojej ulubionej dyscypliny. Bluza jest po prostu piękna, mój kolor niebieski z nadrukiem przywołuje mi na myśl rozgwieżdżone niebo. Lubię czasem pobiegać z głową w chmurach i odpocząć od szarej rzeczywistości. Czas tylko dla siebie dzięki Myprotein jeszcze milej spędzam.

wtorek, 24 listopada 2015

bob revolution se

Summit, summit, ale tak jak kilka dni temu pisałam ze względów na ograniczony fundusz operacyjny zakupiliśmy boba revolution se. Przeczytałam, że ten model jest wózkiem spacerowym a nie typowo biegowym- nie ma stosownego certyfikatu. W naszym odczuciu mogę śmiało powiedzieć, że do biegania się nadaje ;)
Wczoraj zaliczyłam z nim pierwszy spacer. Mogłabym iść w nieskończoność. Wreszcie wózek nie ogranicza długości mojego kroku, jak było to przy zwykłej spacerówce. Prowadzi się lekko, jest zwrotny, podjeżdżanie pod krawężniki nie stanowi żadnego wysiłku, mimo jednego koła z przodu można to zrobić jedną ręką. Myślałam, że wózki trójkołowe są niestabilne- bardzo się myliłam. 
Koła duże, wszystkie pompowane i z możliwością odczepienia na czas transportu.
Amortyzacja w tym bobie nie jest umieszczona przy kołach ale na ramie przy siedzisku. Możemy dostosować miękkość zawieszenia do wagi i upodobań naszego dziecka. Moje wybujane po raz pierwszy od roku zasypiało na spacerze. 
Siedzisko jest obszerne, ale najwyższa pozycja oparcia to kąt 70stopni.
Dopuszczalna waga dziecka to aż 30kg! Nasza córka ze wzrostem 107cm też czuje się wygodnie w tym modelu.
Pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa są tak zamontowane, że nie można ich niestety przełożyć w dziury do standardowego śpiworka na zimę. Przy bardziej ruchliwym dziecku można mieć problem. Moje grzecznie siedzi zapięte w śpiworku i zastawione tacką, która pełni rolę pałąka. W sumie ta grzeczność mnie zastanawia bo gdy sadzałam go w poprzednim wózku dostawał histerii.
Budka dobrze chroni od wiatru i pewnie od słońca.
Kosz na zakupy może nie jest zbyt obszerny, ale małe, codzienne zakupy się zmieszczą bez problemu.

Dziś poszliśmy z mężem pobiegać. Pierwsze spostrzeżenie mojego męża "ale leciutko się prowadzi, tamten (podwójna przyczepka qeridoo) to była taka kolumbryna" ;)
Biegliśmy po asfalcie z przednim kołem niezablokowanym. Wózek mimo to dobrze trzyma tor jazdy i prowadzi się bardzo lekko. 
Rączka mimo, że nie ma regulacji była i dla mnie(170cm wzrostu) i dla męża(186cm) na dobrej wysokości.
Śmiało mogę polecić ten model dla wszystkich, którzy chcą biegać lub chodzić na długie i szybkie spacery ze swoimi dziećmi. 

niedziela, 22 listopada 2015

Gdy nie ma dzieci

Dziś bieganie bez dzieci z garstką grupy MAMY-BIEGAMY.
12km w spokojnym tempie w ramach przygotować do kwietniowego półmaratonu.
Dla mnie i męża tym bardziej było to wielkie wydarzenie bo wyszliśmy z domu bez dzieci pierwszy raz od kilku lat. Też smakuje takie bieganie, byłam tak zmęczona że nawet nie pomyślałam o tym jak babcia radzi sobie z naszymi ogonami. W głowie ciągle myśl, że bardzo przyda nam się wózek biegowy, oj bardzo.
Z mężem nie biegałam już kilka miesięcy i miło było sobie przypomnieć tamten wspólnie spędzony czas. Zdecydowanie potrzebujemy takiego treningu.

A co do grupy MAMY-BIEGAMY poszukajcie nas w necie, grupa rozrasta się w różnych miastach, organizowane są marszobiegi dla początkujących. W każdej chwili możesz dołączyć i zacząć biegać- to świetna sprawa. A w towarzystwie, czas i kilometry mijają bardzo przyjemnie- w grupie siła.

czwartek, 22 października 2015

Plany planami...a joggera nie ma.

Chyba każda mama, która posyła dziecko do przedszkola liczy się z tym , że jej pociecha na początku trochę pochoruje. W naszym przypadku "trochę" zdarzało się zdecydowanie zbyt często. Miesiące wrzesień i październik upłynęły nam pod znakiem katarów, kaszli a i jelitówka też nas nie ominęła. Niemniej moje dziecko zostało oficjalnie pasowana na przedszkolaka i mam nadzieję, że ta inicjacja choć na moment rozgoni choroby z naszego domu. Biegania było w tym czasie mało, z mężem jakoś się mijaliśmy, ciągłe wizyty u lekarza, nieprzespane noce itp. 
Kupno joggera odłożyliśmy na bliżej nieokreślony czas również ze względów finansowych. Hm przez moment chyba nawet głównie finansowych. Nasz wybór jednak się nie zmienia, nadal bardzo chcemy zostać posiadaczami wózka baby jogger summit. 
Brakuje mi tego wspólnie spędzonego czasu. Bardzo.