Na różnych nawierzchniach mojego boba
już „testowałam” dziś przyszła pora na śnieg.
Starsi domownicy przed wyjściem z domu
powiedzieli „dziś to tym wózkiem nie ujedziesz”. Że niby co?
Ja nie dam rady? Że bob nie da rady? Prychnęłam i poszłam na
5 kilometrowy spacer z dzieckiem w celu nakarmienia kaczek.
Uśmiechając się szyderczo pokonywałam kolejne kilometry. Nie
miałam problemu pokonać pluchę, puszystego śniegu, ubitego
śniegu, rozdeptanego śniegu i żadnego innego. Może na lodzie
miałabym drobne problemy, ale każdy rodzaj pokrywy śnieżnej
przechodziłam jak przeciąg. Na zakrętach czasem lekko zarzucało
naszą bryką, ale w końcu jestem dobrym kierowcą, drifty mi nie
obce ;) .
A tak serio, to naprawdę wózek
prowadziło się lekko i przyjemnie. Nawet w momencie jazdy tylko na
przednim kole (zaśnieżony krawężnik) pojazd nie tracił
stabilności. Na ubitym śniegu bardziej niż zwykle trzęsło
dzieckiem. Przyjemnym bujaniem bym tego nie nazwała, ale Młodemu
się podobało (jechał i śpiewał „eeeeeeee”).
Nie wiem jakim cudem, ale nie byłam w
ogóle ochlapana, a przecież model bob revolution se koła ma spore
(dla przypomnienia tył 16" x 1,75", przód 12.5" x
1,75" ).
Nasze przygotowanie do spacerów w
niskich temperaturach to nie sam bob ale i śpiworek. Uważam tą
rzecz jako niezbędną. Żadne okrycia na nóżki, kocyki nie
zastąpią dobrego śpiworka. Nie mam na myśli oryginalnego śpiwora
do boba, który kosztuje ponad 300zł. To wydatek nie na moją
kieszeń. Można dostać dobre, ciepłe śpiworki w cenie 100-150zł.
Przez dwa sezony na pewno będziemy go używać. Chronią przed
chłodem dzięki polarowi wewnątrz, a wierzchnia warstwa nie
przepuszcza wiatru i wilgoci. Pisząc wilgoć nie mam na myśli
ulewy, ale nawet mocno padający śnieg nie przesiąka i można go
łatwo strzepnąć. Nietypowy kształt podnóżka jaki mamy w tym modelu nie przeszkadza w dopasowaniu innego modelu. Jedyny problem na jaki się natknęłam przy pierwszym montażu naszego śpiwora to szelki. Nie idzie przełożyć ich przez otwory na plecach śpiworka w związku z tym moje dziecko jeździ bez pasów. Ale spójrzcie sami, śpiwór jest zapięty praktycznie pod szyję, tacka, głębokie siedzisko. To wszystko sprawia, że nie martwię się, że dziecko wypadnie mi z wózka.
Tak więc zima nam nie straszna, nie
czuję się ograniczona przez pogodę. Biec w śniegu z wózkiem nie
dałabym rady, ale maszerować mogę bardzo chętnie. Tak więc kolejny plus dla naszego sprzętu.